Zażenowanie podczas meczu Igi Świątek. Polka nie wierzyła w to, co widzi

Iga Świątek i Marija Cicak, arbiter główna meczu w Dausze

Iga Świątek w wielkim stylu wróciła do rywalizacji po przerwie, która trwała od porażki w trzeciej rundzie Australian Open. Liderce rankingu WTA nie przeszkadzały nawet kuriozalne sceny, jakie odbywały się… nad kortem centralnym. Widać, że Katarczycy nie czują zbyt dobrze tenisa. Nawet arbiter główna z zażenowaniem spoglądała w niebo, jakby chciała powiedzieć “to się nigdy nie skończy”.

Sabalenka i Gauff na razie nad Igą Świątek

Dla Igi Świątek aktualny sezon rozpoczął się bardzo dobrze. Ze ścisłej czołówki rankingu WTA wyższy procent wygranych meczów, mają wyłącznie Aryna Sabalenka i Coco Gauff. Białorusinka, która obroniła tytuł w Australian Open, obecnie wykręciła aż 91,7 proc. zwycięstw (11 wygranych i 1 porażka), z kolei Amerykanka jest nieznacznie gorsza – 90,9 proc. (10 zwycięstw i 1 porażka).

Polka, która w ostatnich dwóch sezonach była pod tym względem najlepsza na razie zagrała osiem meczów, z których siedem wygrała (87,5 proc.).

Warto o tym pamiętać, bo po przegranej w trzeciej rundzie w Melbourne wobec Igi rozpętała się niemała dyskusja odnośnie do jej formy, a ta, jak pokazują wyniki, może nie była dotąd bardzo dobra, ale na pewno całkiem niezła.

Znak zapytania po porażce w Australian Open

Pewne ziarno niepewności Świątek zasiała pamiętnym spotkaniem z Lindą Noskovą. Kiedy większość obserwatorów wyobrażała sobie, że Polka z każdym meczem będzie się w Melbourne rozkręcała, stało się inaczej i sensacyjnie odpadła jeszcze przed rozpoczęciem drugiego tygodnia turnieju.

W kolejnych dniach sporo dyskutowano o mankamentach w grze Igi. Trudno powiedzieć, że były to złośliwości lub doczepianie się do czegoś na siłę. Moim zdaniem, to raczej świadomość, z jakiej skali talentem mamy do czynienia, a że trzeba się rozwijać, bo konkurencja nie śpi, raczej nikogo przekonywać nie trzeba.

Imponujący powrót Świątek. Nie przeszkodziły nawet… “kosiarki”

W poniedziałkowy wieczór Idze znów wszystko wychodziło. Iga uwielbia grać w Dausze, wygrała tam bowiem w 2022 i 2023 r. W starciu z Soraną Cirsteą oglądaliśmy koncert solistki. Trafiała, co, gdzie i z jaką mocą chciała. Rumunka, która w ostatnich tygodniach prezentowała się naprawdę dobrze, została zdeklasowana.

W pewnym momencie tego jednostronnego widowiska kibice, a nawet komentatorzy zaczęli zastanawiać się, co od dłuższego czasu tak “brzęczy” w okolicy kortów. Niedługo na niebie nad kortami zagęściło się od… paralotni, które kręciły kółka dokładnie nad obiektem, na którym Świątek i Cirstea rozgrywały mecz.

Dźwięki przypominające kosiarkę tak się zintensyfikowały, że zarówno tenisistki, jak i arbiter główna Marija Cicak co chwilę spoglądały w niebo z niedowierzaniem.

W kwestii wyniku niewiele to zmieniło, bo Iga tego dnia była w takiej dyspozycji, że ani Rumunka, ani “kosiarki” nad głową nie były w stanie wytrącić jej z rytmu. Nawet krytykowany ostatnio serwis funkcjonował bez zarzutu.

Z przesadnymi pochwałami wstrzymam się do zaawansowanej fazy turnieju, bo raczej nie jest tajemnicą, że pod nieobecność Aryny Sabalenki Iga znów powinna zakręcić się w Dausze wokół decydujących meczów.