Media: PiS szykuje się do ofensywy. Chce wspierać Trumpa i szuka relacji w Europie

Jarosław Kaczyński, prezes PiS

Według medialnych doniesień Prawo i Sprawiedliwość przed wyborami do Parlamentu Europejskiego dynamizuje działania posłów w PE i szuka kontaktów w USA. PiS ma mieć plan wsparcia Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych.

Jarosław Kaczyński, prezes PiS

O przygotowaniach do europejskiej, ale i amerykańskiej ofensywy Prawa i Sprawiedliwości informuje portal wpolityce.pl. Zgodnie z tymi doniesieniami obecni parlamentarzyści mają “nawiązywać szerokie relacje z europejską prawicą”. Prezes Jarosław Kaczyński podpisał i przekazał posłom do PE dokument, z którego wynika, że europoseł Dominik Tarczyński został przewodniczącym delegacji PiS w PE (grupa EKR). Jego zastępcami ustanowił Ryszarda Czarneckiego, Karola Karskiego i Patryka Jakiego.

Jarosław Kaczyński i partyjni towarzysze podczas 5. posiedzenia Sejmu X kadencji. Warszawa, 8 lutego 2024 r.

Zobacz wideo Adrian Zandberg: 35-godzinny tydzień pracy możliwy już w 2027 roku

Partia Kaczyńskiego chce wspierać Donalda Trumpa

Zmiany na czele delegacji PiS-u w PE mają wynikać z trzech spraw – wylicza prawicowy portal. Pierwsza to “potrzeba zdynamizowania działań, poszukania nowych form, otwarcia się na wyrastające w Europie środowiska wobec bezprawnych, ideologicznych, szkodliwych gospodarczo i centralizacyjnych działań Brukseli”.

Po drugie partia Kaczyńskiego chce “aktywnie informować świat o bezprawiu”, jakiego – jej zdaniem – dopuszcza się w Polsce obecny rząd. Stąd plan poparcia w wyborach prezydenckich w USA Donalda Trumpa. Sprawa trzecia to chęć zbudowania kontaktów z byłym prezydentem Stanów Zjednoczonych i najbardziej prawdopodobnym kandydatem Republikanów w tegorocznym wyścigu do Białego Domu. Według portalu jest to chęć przeciwwagi dla relacji i poparcia, jakie rząd Donalda Tuska otrzymuje od ambasadora USA w Polsce Marka Brzezinskiego.

Donald Trump zakwestionował artykuł 5 traktatu NATO

Przypomnijmy: w sobotę 10 lutego były prezydent USA Donald Trump, który najprawdopodobniej będzie ubiegał się w tym roku o powrót na stanowisko, zakwestionował artykuł 5. NATO. Mówi on o tym, że zbrojna agresja na jeden kraj Sojuszu jest uważana za zbrojną agresję przeciwko wszystkim krajom NATO i pozostałe kraje są zobowiązane do udzielenia pomocy. Były prezydent USA powiedział, że w razie zaległości w wydatkach wojskowych nie tylko nie stanie w obronie europejskich sojuszników, ale nawet “zachęci” Rosję do “zrobienia z nimi, co chce”.

Podczas wiecu wyborczego w Karolinie Południowej Donald Trump opowiedział o rozmowie, jaką odbył z przywódcą jednego z krajów europejskich. – Jeden z prezydentów dużego kraju zapytał, czy jak nie zapłacą, a zostaną zaatakowani przez Rosję, to ich obronię. Odpowiedziałem mu: nie zapłacicie swoich zaległości, to nie będę was bronił. W rzeczywistości zachęcałbym ich [Rosję], żeby zrobili z wami, co zechcą. Musicie zapłacić swoje rachunki – mówił Donald Trump, nie ujawniając, o jaki kraj chodzi. Biały Dom określił słowa Donalda Trumpa bulwersującymi. “Dzięki przywództwu prezydenta Bidena NATO jest obecnie największe i najbardziej znaczące w historii” – napisał w oświadczeniu rzecznik Białego Domu Andrew Bates. “Zachęcanie do inwazji na naszych najbliższych sojuszników przez mordercze reżimy jest bulwersujące i nieodpowiedzialne” – dodał urzędnik. Bates ocenił, że stanowisko Donalda Trumpa zagraża amerykańskiemu bezpieczeństwu narodowemu, globalnej stabilności i gospodarce USA.